leżę i pachnę

leżę i pachnę

sobota, 19 maja 2018

wielka ucieczka

w świat książek,
czyli powrót mola książkowego.

Był taki czas w moim życiu pozablogowialnym, kiedy czytałam bardzo mało.
 Ja ! Pochłaniacz książek, niezmiennie spragniony lektury, na  permanentnym książkowym głodzie.

Nie miałam na to siły. Dziesięć godzin dziennie ślęczenia przy komputerze robiło swoje i oczy odmawiały współpracy. Ale mózg też. Nie mogłam się skupić na tym co czytałam. Natłok  myśli i problemów zapełniał mi mózgownicę po brzegi, a jednocześnie doprowadzał do tego, że czułam się przy tym przepełnieniu pusta emocjonalnie, wyjałowiona, wyprana z emocji. Zamknięta na pozytywne bodźce. Taka niemoc czytelnicza trwała czas jakiś i mocno mi doskwierała.

Na szczęście mi przeszło.:) Nareszcie:)Wróciłam do tego co kocham robić najbardziej.... znowu czytam. Jak oszalała. Chociaż prawie wszystkie moje książki zalegają teraz w pudłach, zachowałam kilka tomów, które chciałam mieć blisko przy sobie.
Ostatnio zaczytałam się na nowo w Carlosie Ruiz Zafonie. Uwielbiam jego serię o Cmentarzu Zapomnianych Książek. Zaczarowała mnie. Podobnie jak  pisanie Isabel Allende. Przez ich opowieści  zarywam noce i za dnia chodzę z głową w chmurach.
Ciekawe, bo znam wielu czytelników i czytelniczek, których ich proza nudzi straszliwie. A we mnie powieści Allende i  Zafona poruszają to Coś co tkwi głęboko we mnie.

"Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to co, już masz w sobie."
Carlos Ruiz Zafon "Cień wiatru"



"Opowieść nie ma początku ani końca, ma tylko prowadzące do niej drzwi. Opowieść to niekończący się labirynt słów, obrazów i duchów przywołanych po to, żeby wyjawić nam ukrytą prawdę o nas samych. Opowieść to w ostatecznym rozrachunku rozmowa tego, kto ją pisze, z tym, kto ją czyta, ale narrator może powiedzieć tylko tyle, na ile pozwoli mu warsztat, a czytelnik wyczytać tylko tyle, ile sam ma zapisane w duszy."
Carlos Ruiz Zafon " Labirynt Duchów"





Zdaję sobie sprawę, że książki to moja kolejna ucieczka przed wciąż niewesołą rzeczywistością.  Przed dołami emocjonalnymi, w które popadam. Przed odczuwanymi coraz częściej niezrozumieniem i  emocjonalną samotnością. Tą najgorszą ze wszystkich, samotnością we dwoje, samotnością pośród ludzi.


Ja to wszystko wiem.:) Ale dzięki Ci Boże, dzięki Opatrzności, że znowu mogę w książkach szukać azylu:)


16 komentarzy:

  1. Zafon akurat, ze swoją mroczną Barceloną w tle, nie jest dobrym nośnikiem endorfin 😉 Lubię go za język, za malarskość opisów, ale muszę być w dobrej formie, żeby po niego sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fakt, u Zafona endorfin trzeba poszukać:)) Jednak uwielbiam go czytać, bo jego jak to trafnie ujęłaś malarskość opisów przenosi mnie w czasie i przestrzeni. Zwyczajnie pozwala oderwać się i uciec od rzeczywistości. Podobnie jest z Allende.:)

      Usuń
  2. no dobra namówiłaś mnie na Zafona )))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam zamiaru namawiać:) Ale ciekawam czy Ci się spodoba:) Podejrzewam, że i owszem.:)

      Usuń
  3. Zafrona jedną książkę spróbowałam i nie dałam rady nawet dobrze zacząć. Albo nie był to ten moment, albo miałam właśnie podobny czas do Twojego, kiedy nawet książek nie mogłam czytać, bo byłam tak zajęta wszystkim wokół.
    Na szczęście mnie też moja pasja czytelnicza nareszcie wraca! Od paru miesięcy co sięgbę po kolejną książkę, to ją pochłaniam max. w tydzień.
    Książki to ucieczka, ale i Twoja przyjemność, radość, coś absolutnie Twojego. Nie ma co sobie wyrzucać tej niewielkiej części, która jest tylko dla Ciebie.
    Niestety większość ludzi jest przez większość czasu dość samotna - emocjonalnie, fizycznie. I to właśnie (co najsmutniejsze) często są ludzie w związkach i z rodzinami. I właśnie te osoby często nie zdają egzaminu...
    Można na szczęście szukać wsparcia gdzie indziej, a za różne drobne prace często lepiej komuś obcemu zapłacić, niż oczekiwać ich od kogoś, kto teoretycznie powinien je wykonać. Od dawna widzę, że to zdrowsza metoda, a i wymagać można dokładnie tyle, ile uzgodniono i w wyznaczonym terminie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie.Niemało jest takich czytaczy co Zafona rzucają w kąt po kilku rozdziałach lektury. Albo i po jednym:)Sobie wyobraź nawet to rozumiem:)

      Oraz się cieszę, że i Ty przemogłaś w sobie niemoc czytelniczą. Dobra lektura daje tak dużo radości, że szkoda wielka, niepowetowana, stracić bezpowrotnie coś tak cennego.
      Obyśmy zawsze, iwuś, były zdolne do czytania...ze zrozumieniem:)

      Usuń
  4. Gdzie indziej szukać wsparcia - mam na myśli zdrowe psychicznie metody, np. przyjaciół :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co, wsparcie u przyjaciół odpada. Jedyna psiapsia co mi teraz pozostała w realu nie jest teraz w stanie poradzić sobie ze swoim dołem emocjonalnym.I ja nie mogę jej pomóc, chociaż próbowałam usilnie nie jeden raz. Wiem już , że musi pozbierać się sama.To bardzo uparta jednostka, oślica prawdziwa:) Zresztą, tak samo jak ja. Na szczęście nie jestem jeszcze na etapie, kiedy sama sobie ze swymi problemami nie mogę poradzić. Wiesz jak jest... jak przychodzi mrok, to rozpaczliwie szukam światła...i idę w jego kierunku... czasem ciągnąc nogę za nogą, czasem biegnąc raczym kłusem. Wiem co mnie ratuję przed dołami i kiedy czuję, że się zbliżają aplikuję sobie kuracje prewencyjnie. Muzyka, książka, słońce, ruch, hobby rozliczne i wiele innych zajęć, które sprawiają mi przyjemność ratują mnie z opresji:)

      Usuń
    2. Dobrze, że masz opanowane różne wersje autoterapii, moje jak wiesz, są podobne. Tylko niestety w tej chwili poruszam się swobodnie głównie samochodem i to mi trochę utrudnia uciekanie. Z drugiej strony chcę się jeszcze nacieszyć tym miejscem, tym domem.........
      Uściski.

      Usuń
    3. Naciesz się ile możesz i szykuj się na nowe :)

      Usuń
  5. Allende i Zafon to moi ulubieni pisarze i często z przyjemnością do nich wracam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moi też..inesko:) Chociaż to trochę dziwne w moim przypadku , bo ja pasjami wielbię zgoła inne gatunki literackie. Jestem fanką horroru, wielką wielbicielka Kinga i kryminałów, szczególnie skandynawskich.

      Usuń
  6. Ach jak ja Cię Kochana rozumiem :*
    Sama ostatnio pochłonęłam "Labirynt cieni" i choć musiałam robić przerwy (z powodu owej wspomnianej malarskości opisu - niektóre sceny przemawiały do mnie aż nazbyt sugestywnie i sprawiały, że robiło mi się niedobrze, o co naprawdę niełatwo mnie przyprawić) to Zafona uwielbiam a i "Laburynt..." jako książka - jestem pod wrażeniem.
    A Allende... jak wiesz, allendowy bakcyl i mi nieobcy, strasznie się zakochałam w jej "Japońskim kochanku" choć to książka tak inna od jej pozostałych, ale jaka piękna.

    Z tym uciekaniem w świat książek mam podobnie: ilekroć w nim przepadam, zapominając o wszystkim innym, myślę, że znów uciekam... ale też myślę sobie, że zawze to swego rodzaju nabranie sił przed braniem się z różnymi kwestiami za bary.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wielu rzeczach, jak wiesz Margerytko droga, mamy podobnie:)

      Usuń
  7. Na drugie mam mól książkowy. Doszłam do punktu w którym jeżeli nie czytam to słucham audiobooków. Uwielbiam czytać, słuchać takoż zwłaszcza przy dobrym lektorze ;-) Może czytelnicze preferencje mamy różne Nikuś, gdyż Zafon nie jest moim ulubionym pisarzem ale to chyba nie ma znaczenia ;-)
    Jedynym gatunkiem książek, które omijam szerokim łukiem są romansidła typu -harlequin. Resztę łykam bez popicia.
    Ściskam Nikuś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to czytałam wszystko jak leci. Nawet z braku innej lektury pod ręką i romansidła:)Teraz już wybieram, bo czasu nie mam na czytanie tyle ile bym chciała:( mła:)

      Usuń