leżę i pachnę

leżę i pachnę

środa, 15 października 2014

macham łapą powitalnie

powracając na blogowe łono.
Zaczynam od nowa:)
Chociaż  u mniej jakby po staremu. Stara bida i stare powody do zadowolenia.
Choćby takie jak radość posiadania kompletnej wciąż, żywej, całej i zdrowej menażerii.



Bowiem, na szczęście, ze zwierzakami większych kłopotów nie mamy. Egzystują   pod jednym dachem
w pozornej zgodzie, tolerują się. Chociaż Żuni zdarza się pogonić Kazikowi kota, a Kazikowi sunię ofuknąć i machnąć łapą. Jednak większych konfliktów między nimi nie ma. Ot, cicha niechęć.

Kazik rzadko wychodzi ze stanu wyluzowania. 




Żunia tylko od czasu do czasu daje mu powody, by z postawionym na sztorc ogonem zwiewać w panice,  szukając schronienia pod stołem w kuchni czy na piętrze.


Przepraszam za milczenie raz jeszcze. Mam nadzieję ostatni.

Od teraz  będę pisać i żadna zajętość nie będzie mi pretekstem do milczenia. 
Obiecuję...sobie przede wszystkim, że powrócę do tego co mi sprawia przyjemności i umila  trudy codzienności. Między innymi do pisania.
Będę "pościła" na obu blogach. Na tym zamkniętym bardziej otwarcie,  nie omijając trudnych,  bardziej intymnych i osobistych wątków :) 

serdeczności:)