leżę i pachnę

leżę i pachnę

piątek, 25 maja 2018

szlaban

czyli  embargo na oglądanie telewizji.

Muzą natchniuzą mą  do napisania poniższych wynurzeń i opisania wynaturzeń była v:) Nieporozumieniem związanym z nieprecyzyjnym wyrażaniem się natchniona, przyznam się, że organicznie nie cierpię naszego telepudła.



Dlaczegoż?

Przecież taki piękny, wygięty taki. Elegancko.
I nowoczesny, wielofunkcyjny i bogato wyposażony we wszystkie te funkcje oznaczane literkami i cyframi, o którym znaczeniu najmniejszego pojęcia nie mam.

Dla jakiej przyczyny więc? Ano dla takiej, że oprócz tego, że nie pasuje do klasycznego wystroju wnętrz to psuje nie tylko nastrój pomieszczenia, ale i atmosfery  w domu.

Marek żyć bez telepudła nie może.
I chociaż twierdzi i wygłasza zgodne z prawdą, o zgrozo, deklaracje, że telewizji nie ogląda, to ciągle ma włączony telewizor. Nie zaśnie jak toto nie brzęczy. Kiedy zasypia, co rozpoznaję po przeraźliwym chrapaniu, próbuję cholerstwo wyłączyć spragniona ciszy. Niestety, gdy tylko pudło milknie, M budzi się i z pretensją zapytuje:" co robisz...przecież oglądam." I tak w kółko, niemal noc w noc.
Uzależnienie Marka od oglądania filmów, programów na rozlicznych serwisach jest przerażające. 
Nawet na wakacjach nie może się bez tego obyć.
Moim zdaniem to chore i wcale nie uspokaja mnie fakt, że wiele kobiet,  z którymi o tym rozmawiam, ma z mężem, partnerem, synem(!) podobne przeboje.
Ja nie wiem jak inni obserwujący podobne uzależnienie, ja widzę po Marku, że to go bardzo zmieniło. Na gorsze. Chłopisko ma rozregulowany zegar biologiczny. Nie dosypia, w dzień pokłada się na kanapie i godzinami chrapie, w nocy szlaja się po domu, wyjada z lodówki i kurzy faje za fają narzekając na bezsenność. Mój chłop to telemaniak, z którego pieprzone telepudło wysysa większość energii, z niewielkich już zasobów jakie mu pozostały.

Był taki okres,  doszło do tego, że aby RAZEM spędzać czas miałam wyjście jedyne. Umościć się na swojej kanapie w dziennym i oglądać razem z nim. To była nasza WSPÓLNA rozrywka.

Powiedziałam dość kiedy zauważyłam, że przez podobne praktyki i ja zaczęłam przypominać zwierzę kanapowe. Wieczorne zasiadania na kanapie i wgapianie się w tv weszło mi w nawyk. Seriale, niektóre przyznam świetne na mą zgubę, zaczęły mnie wciągać i wolny czas zabierać. 
No właśnie, kraść mój czas wolny. Którego i tak mam tyle co kot napłakał. Mało,ciągle ZA mało, z dnia na dzień mniej.
Postanowiłam oglądanie rzucić w diabły. Trudno, będę się widywała z mężem przy posiłkach:)))
Postanowiłam mądrze wykorzystywać czas wolny mi dany. Na życie, nie oglądanie cudzego życia.


Telewizji, w sensie programów telewizji publicznej i komercyjnych nie oglądam od bardzo dawna. Czasami z musu, by być w miarę na bieżąco, oglądam newsy na kompie i czytam wiadomości na portalach internetowych. Ale nie robię tego z przyjemnością. Jest coraz gorzej i w polityce i w obyczajówce:( Nie chcę patrzeć na ta ohydę.

Mój kontakt ze światem to najczęściej laptop. Na YouTube oglądam wideoclipy.Bez muzyki nie jestem w stanie egzystować:) Czasami lubię się pośmiać oglądając jakieś zabawne dla mnie skecze. Kabaret Moralnego Niepokoju i Hrabi lubię najbardziej. Z lokalnych, lubelskich kabaretów już chyba wyrosłam. Rzadko bawi mnie Ani Mru Mru, a Smile mnie nigdy nie rozśmieszał.

Ograniczam kontakt z mediami rożnorakimi do minimum.
Na filmy chodzę tylko do kina.
I dobrze mi z tym.




Bardzo dużo czytam.
Zajęłam się tym co lubię robić. 
Mam moc pomysłów i narzekać mogę tylko na jedno.
Mało casu kruca bomba:)

8 komentarzy:

  1. ach jeśli cos mnie wkurza to fakt, ze nie mam dośc energii, zeby chodzic do kina dzień w dzień. Jednak Netflix z dobrymi serialami na dobrym sprzęcie z dobrym nagłośnieniem jest dla mnie ok ...dostep do informacji podstawowych z lapka jest ok ale z drugiej strony mogę sie wyłączyc na całe tygodnie pływając na Mazurach, czy jadąc w góry tylko z książkami ))))latem spędzamy czas w ogrodzie, na tarasie, na hamaku...przy ognisku, w lesie na plaży i znacznie rzadziej zasiadamy na kanapie. Na koloniach przez dwa tygodnie nawet nie słuchamy radia bierzemy betoniare boom boksa płyty, penki z nasza muza i leci od rana do nocy...bierzemy książki i wreszcie możemy się nagadac spiąc w jednym pokoju, choć każda może mieć jedynkę. w holetu na majorakch, kanarach etcetra nie włączamy pudła. spędzamy wieczory przy stoliku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie.:( Grunt to umieć sobie odpuścić i wypiąć się na telepudło. Odizolować się. Ciekawość świata, głód wiedzy o tym co się dzieje w świecie, chęć obejrzenia dobrego filmu, serialu, jest ok. Ale umiarkowana, nie zachłanna. Uzależnienie straszna rzecz.:(

      Usuń
  2. Przyznaje sie bez bicia - ogladam TV.
    Dawniej nie moglam zyc bez polityki, od ponad 2 lat nie widzialam ani jednego programu politycznego i okazuje sie, ze mozna. Od polityki mam FB tylko i wylacznie od polityki i tak jest dobrze.
    No wiec ogladam, ale.... NIGDY, PRZENIGDY nie ogladam TV na zywo, bo to jest najbardziej wkurwiajace ze wzgledu na reklamy. Pomijajac fakt, ze reklamy sa mocno oglupiajace to zabieraja za duzo czasu i tak film ktory w rzeczywistosci trwa 1.5 godziny z reklamami trwa 2 godziny, bo 30 minut z tego czasu to kretynskie reklamy, a na to to ja wybitnie nie mam czasu.
    Tak wiec mam ustawione programy, ktore lubie i one sie samoczynnie nagrywaja bez mojej interwencji, a ja potem jak mam czas to ogladam wycinajac reklamy. Wilk syty i owca cala.
    Nie posiadam i NIGDY nie posiadalam TV w livingroom, to bylo zawsze wbrew mojej religii:))) TV tylko w sypialni, a wiadomo, ze w sypialni nie zawsze jest czas na ogladanie TV;)) I tym sposobem mam nadzieje, ze nie naduzywam:)))
    No ale nie moge sobie darowac niektorych programow takich jak historyczne, podroznicze, czy kulinarne;)) tu mam moje ulubione "sriale", ktore ogladam namietnie;) Oprocz tego ogladam kilka idiotycznych, tych z serii "z zycia wziete" jak serial o rodzinach zyjacych w poligamii (bardzo interesujace). Nie ogladam natomiast zupelnie NIC jak gdzies wyjezdzamy, bo po prostu nie mam takiej potrzeby, wszystko da sie nadrobic po powrocie.
    No, chyba sie wyspowiadalam dokladnie;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładniuśka spowiedź,a jakże:)Sprytnie sobie zorganizowałaś to oglądactwo. Miałam bardzo podobnie póki się nie zradykalizowałam w stosunku do telepudła:) Też sobie nie mogłam darować niektórych seriali i programów.Ale mi przeszło :)
      W temacie telepudła w sypialni napiszę tylko tyle: po moim trupie:))To wbrew MOJEJ religii:) Dzienny to pokój Mareczka, jego męska jaskinia. Niech ma, niech się tam wgapia. Ale do czego to doszło? eh...

      Usuń
  3. U nas trochę odwrotnie - po wielu latach dałam się namówić na zakup telewizora. Trochę bałam się, że będzie tak, jak w domu rodzinnym - tv od rana do wieczora, na okrągło w tle, u mnie w tle cały dzień grało radio. Na szczęście tv jest częściej wyłączony niż włączony, choć czasem przyznaję - leci w tle kanał muzyczny ;) Ale z drugiej strony ja jestem maniakiem seriali, z tymże teraz nie oglądam ich przez laptopa ;) W zasadzie, to wszystko jest dla ludzi, byle z umiarem i głową na karku ;) A książka zawsze będzie ponad tv ;) Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie Katie, wszystko jest dla ludzi. Byle z umiarem aplikować. Jednak ja umiar zaczynałam tracić, więc zrobiłam sobie szlaban. I nie żałuję:)

      Usuń
  4. U mnie właśnie telewizja jest jedną z rzeczy, która dzieli mnie i njbliższą rodzinę, szczególnie siostrę i mnie. Dla mnie wspólne oglądani TV to nie czas wspólnie spędzony, pomijając już pragnienie ciszy i zaszycia się z książką, to co w TV widzę, wcale mnie nie korci.
    Owszem, w pokoju który wynajmuję mam telewizor, acz korztystam z niego jedynie jako taki większy monitor do laptopa kiedy chcę obejrzeć jakiś film :)
    Prawie zapomniałam jak to jest spędzać godziny przy TV, choć sama kiedyś też tak czas spędzałam.
    Inna rzecz, że na mnie filmy bardziej działają "poniewierająco" jeśli chodzi o emocje. Drastyczne sceny też, nawet w wiadomościach. To, co sobie wyobrażę, czytając książkę to mały pikuś, autor książki naprawdę się musi postarać, żeby mi się zrobiło niedobrze, ale film... o wiele mniej wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też tv już nie korci:) Nie brakuje mi oglądania nic a nic. Wolę spędzać czas trenując wyobraźnię i kreatywność, a tv nie pozostawia wiele do popisu dla wyobraźni:)mła M:)

      Usuń