zdań kilka o perpetum mobile...
względnie o leniwych krasnoludkach.
Donos jest świeżutki.. sprzed minut kilkunastu. Postanowiłam zamieścić, żeby rozładować wścik, popatrzeć na zdarzenie z dystansu, machnąć ręką i ...się uśmiechnąć.:)
No proszę, jeszcze nie zaczęłam donosić, a już mi lepiej:)
Ale do brzegu ...jak powiada Klarcia.
Dziś sobota. Między innymi dzień zmieniania pościeli i ręczników domowników. Mus to zrobić przed zaścieleniem po spanku łóżek. Przystąpiłam więc do działania, które zostało mi brutalnie przerwane donośnym, wyrażającym oburzenie i niedowierzanie oraz sporą dozę pretensji, krzykiem dochodzącym z dolnej łazienki.
- NIE MA MYDŁA!!!- krzyczał mój oblubieniec.
- TO GO DOLEJ !!!- okrzyczałam zajęta oblekaniem pościeli.
- TY DOLEJ! JA NIE WIEM GDZIE JEST ZAPAS !- zahuczało w odzewie.
Nie było wyjścia, musiałam przerwać co robiłam. Zeszłam na dół i już oko w oko kontynuowałam wymianę słownych ciosów.
- Jak to nie wiesz? Musisz wiedzieć gdzie jest zapas mydła na wypadek gdyby mnie nie było kiedy się skończy !
- Ach tak ? W takim razie TY musisz wiedzieć jak rozpalić W KOMINKU ! na wypadek gdyby mnie nie było! - zakończył potyczkę mistrz ciętej riposty.
TOUCHE! i tu mnie ma:)
Po uzupełnieniu mydła, kiedy wróciłam do zmieniania pościeli główkować zaczęłam.
Po pierwsze o tym, że w domostwie naszym dzięki krasnoludkom jest wiele sprzętów działających na zasadzie perpetum mobile. Choćby wspomniane dozowniki do mydła, podajniki papieru toaletowego i inne takie.Tak. U nas papier nigdy się nie kończy:)Ani pasta do zębów:)W maselniczce zawsze jest masło, cukier w cukiernicy, sól w solniczce. Tak jak mleko w lodówce:) Normalnie nawiedzony dom...przez krasnoludki:)
No... prawie zawsze wszystko co niezbędne jest. Ponieważ czasami ... przyznać im trzeba sprawiedliwość niezwykle rzadko, krasnoludki się lenią i opierniczają. Rozkojarzone tracą czujność i wtedy ..no cóż... nawalają.
Po drugie, pomyślałam sobie, przy pościeli oblekaniu, że jakby tak krasnoludki zastrajkowały i rzuciły robotę w diabły mój ukochany nie wiedziałby gdzie jest co. Bo chociaż już wie gdzie zapas papieru dupnego, to nie tylko nie wie gdzie jest zapas mydła. On pojęcia nie ma gdzie szukać wielu rzeczy w naszym domu.
Idę o zakład, że nie orientuje się gdzie jest czysta pościel, ręczniki, obrusy, serwetki, koce... o zapasach produktów spożywczych nie wspominając:)
Mój chłop snujący się po domostwie jest jak dziecię we mgle:) I nie chce tego zmienić.
Kiedy tylko zaczynam temat "wymień, zmień, uzupełnij, przynieś sam, żebyś wiedział gdzie jak i co w razie coś " zapiera się i broni się zawsze tak samo, zjadliwym.:
A TY NIE UMIESZ I NIE WIESZ JAK ROZPALIĆ W KOMINKU !
Czasami tupnie przy tym nogą...albo pokaże język:)
A ja cichociemna jestem... bo sęk w tym, że umiem i wiem. Tylko się do tego nigdy nie przyznam:) Bowiem sobie solennie obiecałam, że to jest jedna rzecz, której sama nie zrobię. Nie przejmę na siebie JEDYNEGO obowiązku jaki ma mój chłop w domu ! ZA NIC! :)
Za każdym razem gdy wraca temat kominka i tego, że prac przykominkowych nie tykam, ucinam go.
By nie kontynuować przepychanek. Nie odpowiadam równie zjadliwie, że za to ja czyszczę kominkową szybę, czy też nie walę na odlew:
A TY TO NIE UMIESZ I NIE WIESZ JAK URUCHOMIĆ ZMYWARKĘ I PRALKĘ!....hehe:)
Zmilczam...dyplomatycznie.
Lepiej pójść sobie na góreczkę, zasiąść przy komputerze i napisać post... pozbywając się emocji negatywnych:)
Takie "wyposzczenie się" dobrze robi na wrzody:)
serdeczności Wam:) Pełnego słońca i radości weekendu:)